Belgia zwycięzcą międzynarodowych wyścigów wózków widłowych
Międzynarodowe Zawody w Wyścigach Wózków Widłowych zakończyły się niespodzianką, gdy Belgowie pokonali Niemców. Niemcy są znani z miłości do tego typu rywalizacji, ponieważ wózki widłowe i wyścigi to połączenie, które przyciąga uwagę.
W tym roku zawody nazywane Stapler Cup zrezygnowały z niemieckiego akcentu w nazwie, przekształcając się w prawdziwe mistrzostwa świata. Ostatecznie Belgowie wyszli z nich jako zwycięzcy, co potwierdza Wall Street Journal.
Jednak Niemcy nie zniechęcili się i stoczyli poważną rywalizację. W pierwszej rundzie pokonali drużynę z Chin z przewagą jednego pełnego minuty, co pozwoliło im awansować do półfinałów, gdzie zmierzyli się z Belgami, Holendrami i Słowakami. Tam zaczęły się problemy.
Jak się okazało, zadanie polegało na zbudowaniu wieży z trzech plastikowych kul do ćwiczeń i przetransportowaniu jej na tzw. „hero ramp,” czyli metalową platformę, która przechyla się w miarę zbliżania się wózka do mety. Ostatecznie, wszystkie cztery drużyny straciły kontrolę nad kulami, co zmusiło sędziów do wyłonienia finalistów na podstawie tego, jak blisko byli do mety. Niemcy zostali przez to wyeliminowani, a Belgowie zmierzyli się ze Słowakami w walce o tytuł.
Na koniec to belgijska ekipa zdobyła główne trofeum: złote medale, puchar i bon zakupowy o wartości 1,000 euro.
Choć ta nagroda nie przyniesie bogactwa, to 1,000 euro przekłada się na około 1,050 dolarów, co wystarcza na kolację dla pięcioosobowej rodziny w McDonald's. W przyszłym roku rywalizacja z pewnością stanie się jeszcze bardziej zacięta, ponieważ Kanada i USA najprawdopodobniej dołączą do pozostałych 11 krajów rywalizujących w 2024 roku. Czy uda nam się prześcignąć Belgów? Czy Niemcy zdobędą swoje własne mistrzostwo świata? Tylko czas pokaże, ale wydaje się, że zawodnicy cieszą się na większe zainteresowanie, jakie zyskuje ta dyscyplina dzięki Stapler Cup.
Jak powiedział dyrektor sportowy Stapler Cup, Martin Stadtmüller, w rozmowie z WSJ: „Cieszę się na to. Chcę prawdziwej rywalizacji. Czasem zbyt duża pewność siebie może być niebezpieczna.”
Inną kwestią, która troszczy zawodników, jest automatyzacja ich stanowisk pracy. „Roboty nie chorują,” mówił rywal Dan Zileanu. „Roboty nie potrzebują urlopu.” Jednak indywidualny zwycięzca, Stefan Jennings, wierzy, że firmy dostrzegą wartość w trzymaniu ludzi, którzy potrafią więcej niż tylko śledzić zaprogramowaną trasę. „Jeśli coś przewróci się lub ciężarówka zostanie załadowana i nie pasuje, robot nie będzie w stanie nic zrobić. Może jechać tylko trasą, do której został zaprogramowany. Nie potrafi podjąć nadzwyczajnych działań.”